Historia KS Chełmek

Chełmek:

Rok 1957 – to rok nie tylko dla Południowych Zakładów Obuwia w Chełmku jubileuszowy. Zamyka on również 25-letni okres istnienia Klubu Sportowego „Chełmek”, zgłoszonego i zarejestrowanego w Krakowski Okręgowym Związku Piłki Nożnej w r. 1932, a więc w tym samym, w którym ówczesna Fabryka Obuwia „Bata” wypuściła na rynek krajowy pierwsze wyprodukowane w Chełmku pary obuwia. I od tego czasu Chełmek, zapomniana i uboga przedtem wieś nad Czarną Przemszą, zaczął w szybkim tempie podnosić się do rzędu najbardziej znanych miejscowości w Polsce, i to nie tylko dzięki butom.

Przyczynił się także do tego w pewnej części – choć nieco później – wspomniany już K.S. „Chełmek”, któremu z okazji Jego jubileuszu wiązankę tych wspomnień poświęcam.

Historia KS Chełmek – Rozdział I

Piłka nożna, jako najbardziej masowa i atrakcyjna gałąź sportu, była już przedtem w Chełmku – jak zawsze prawie wszędzie znana. Może to jeszcze była popularna „szmacianka”, a może już prawdziwa piłka z „duszą”, dość na tym, że kopali w nią uczniowie szkolni i chłopcy, pasący krowy nad Czarną Przemszą, w „Gruszce”, na Podzagórniu czy jeszcze gdzie indziej. W sąsiednim Gorzowie – też. Jak który umiał i kiedy chciał, a prawie zawsze boso i na dwie bramki,. Zależnie od pory dnia czy innych okoliczności grało ich czasem po dwóch, a czasem po… 15-tu. Czapki i kamienie znaczyły bramki. To były pierwsze zalążki sportu. Aż jesienią 1931 r. zaczęto w Chełmku, niedaleko przystanku kolejowego budować fabrykę. Już wiosną 1932 r. uruchomiono w pierwszej wykończonej hali produkcję, a równocześnie budowano dalsze obiekty. Przyjmowano coraz więcej ludzi, wśród których znalazło się kilku sportowców, przygnanych tu z różnych stron kraju bezrobociem i nadzieją dobrego zarobku.

I teraz zaczął się ciąg dalszy. Ci to sportowcy, zamieszkawszy w Chełmku, w trudnych początkowo warunkach, cały wolny od pracy czas – a nie było go za wiele – spędzali na wspólnych treningach, wybierając do tego celu łąkę za fabryką, tam gdzie dziś właśnie znajduje się stadion. Wkopali najpierw dolną, a potem górną bramkę, wykonane w fabrycznej stolarni, dzięki staraniom ówczesnego kierownika walcowni gumy, obywatela czeskiego, Ludwika Nowotnego. Ten to Nowotny, zapalony sportowiec, kupił piłkę i trenował wraz z nami (bo i ja do tych sportowców należałem) aż do zmroku., bez trenera i to codziennie, o ile na to pozwalała praca, która nie była lekka i rzadko kiedy kończyła się po ośmiu godzinach.

Chełmek - Historia KS Chełmek
Pierwsze takie treningi polegały wyłącznie na kopaniu w piłkę, wnet jednak włączyliśmy do nich lekkoatletykę, a szczególnie krótkie biegi i skoki, pragnąc – jak się to dziś mówi – „nabrać kondycji”. Po kilkunastu takich treningach ustaliliśmy pierwszą jedenastkę, w skład której weszli: Franciszek Wykydał, ob. czeski, Rudolf Iwanek, Franciszek Kucharski, Roman Baran, Jan Zajas, Jakub Pawela, Józef BoŜek, Franciszek Sworzeniowski, Ludwik Nowotny, Tomasz Remsak i Franciszek Szymutko. Ponadto była dość liczna rezerwa, którą stanowili: E. Jarosz, E. Witkowski, L. Mąsiorski, na których, jako zamieszkałych w Chrzanowie, niezawsze mogliśmy liczyć, wdaj młodzi studenci, Mieczysław Nowak i Józef Szymutko, których obowiązywał zakaz gry, oraz Tomasz Bebak, Stefan Remsak, Plebański i wdaj delegowani z Krakowa do robót w fabryce elektromonterzy, których nazwisk, niestety, już nie pamiętam. Pierwszy mecz na „prowincji”, który potraktowaliśmy jako sparingowy przed puszczeniem się na szersze wody, rozegraliśmy w Gorzowie z tamtejszymi chłopcami w ostatnią niedzielę czerwca, wygrywając wysoko.

A potem – aż do później jesieni – już wolnej niedzieli nie było: wykorzystywaliśmy je wszystkie na rozgrywanie meczów po okolicznych miejscowościach, uważając to za najlepszą rozrywkę i wypoczynek po ciężkiej całotygodniowej pracy. Graliśmy więc – jak już wspomniałem – co niedzielę, nie zaniedbując codziennych treningów. A więc mecze i rewanże z K.S. Chełm Wielki, Nowy Bieruń, Imielin, LibiąŜ, Brzezinka Śl., Fablok i Brzeszcze. Spotkania te kończyły się przewaŜnie naszym zwycięstwem.

Nie wydymajcie pogardliwie warg, czytając te słowa! Byliśmy zespołem niezgłoszonym i finansowo biednym. Nikt nas nie subwencjonował, a zarobki nasze były jeszcze wówczas skromne. Graliśmy we własnych półbutach i koszulach, bez sztuców i ochraniaczy, niektórzy nawet boso i w podwiniętych kalesonach. Boisko było nieogrodzone i nikt nam wstępu nie płacił, choć kibiców w kaŜdą niedzielę przybywało. Szczęśliwcem byl jedynie Nowotny, który miał buty footbalowe, i Sworzeniowski z jednym, zdaje się, prawym butem, i jeszcze jeden, który na golenie nakładał skórzane cholewy, t. zw. „sztylpy”. Sędzia, którym na meczach w Chełmku bywał przeważnie Józef Mateja, nie bardzo mógł się wśród tych kolorowych koszul zorientować, do której ten czy ów zawodnik nie należy, kierował się więc w takich wypadkach znajomością twarzy, ale nie – broń, Boże! – „kumoterstwem”. Skład co niedzielę był inny, gdyŜ kaŜdy chciał sobie zagrać

. Tymczasem powiększała się fabryka, wzrastała produkcja, przybywało ludzi i znowu między nimi znajdowali się sportowcy. Przybyli: Erich Bellok, Józef Głuch, Julian Adamczyk, Wilhelm Tomala, Józef Paszek i Leon Niziołek. Rosła w siły nasza drużyna i jej popularność w coraz szerszej okolicy. Wołano na nas wszędzie „szewcy” lub „Bata”, mimo Żeśmy nigdy tej nazwy używali.

Kiedy w gumowni zaczęto wyrabiać trampki, od razu skorzystaliśmy z tej okazji i wykonaliśmy 12 par z grubszą niż normalnie podeszwą oraz ze specjalnie wzmocnioną obsadą na czubkach. Trampki te otrzymaliśmy jako próbne i odtąd mieliśmy przynajmniej namiastkę butów piłkarskich.

Wkrótce potem zebraliśmy wśród siebie 50 zł na kupno koszulek, po które wspólnie ze Stowarzyszeniem pojechaliśmy w pewną niedzielę do Chrzanowa. Po dłuższych rozważaniach kupiliśmy 10 koszulek w biało-czerwone pasy i czemprędzej pojechaliśmy do Chełmka, by zdążyć na mecz z Brzezinką. Był to nasz pierwszy występ w jednakowych dresach, z czego byliśmy bardzo uradowani, tym bardziej że wyglądaliśmy, jak „Cracovia”.

Szatnię od samego prawie początku mieliśmy u Tomasza Bożka, który na ten cel uŜyczał nam bezinteresownie swojego pokoju. Na mecze do bliżej połoŜonych miejscowości, jak Chełm Wielki, Nowy Bieruń i LibiąŜ, chodziliśmy piechotą. Szło nam się wesoło, bo za nami ze śpiewem szła grupa kibiców z Wojtkiem Opitkiem na czele.

Do Imielina i Brzezinki wiózł nas drabiniastym wozem Jan Mateja. Składaliśmy się na ten przejazd po ileś-tam groszy, bo Mateja nie Ŝądał wiele. A do Brzeszcz pojechaliśmy koleją, też każdy na swój koszt. Pamiętam ten dzień lepiej od innych. Pracowaliśmy w sobotę do godz. 23, a o 4-tej w niedzielę byliśmy już znowu w pracy. O 9-tej prosto z fabryki pojechaliśmy do Brzeszcz na mecz, a po powrocie do Chełmka poszliśmy znowu do pracy, nie bardzo nam się to podobało, bo był już wieczór i byliśmy zmęczeni, ale cóż było robić?

To był zresztą jedyny wypadek, kiedy-to bezpośrednio po meczu poszliśmy do pracy. Zazwyczaj zapraszał nas Nowotny do Ringa czy Mehla albo jeszcze do Bożka w Gorzowie na piwo, przy którym wśród wesołego śpiewu spędzaliśmy resztę niedzieli. Wtedy-to nauczyliśmy się czeskiej sportowej piosenki, zaczynającej się od słów:

„NA TOM NASOM HRISCI MERUNA JEN SVISCI, KRIDLA PRUDCE CENTRUJI, SPOJKI NA GOL SUTUJI” co po polsku znaczy: „NA TYM NASZYM BOISKU PIŁKA TYLKO ŚWISZCZE, SKRZYDŁA SZYBKO CENTRUJĄ, ŁĄCZNICY BRAMKI STRZELAJĄ…”

Ponieważ bardzo często się zdarzało, że podczas meczu w Chełmku wchodziły nam na boisko niepilnowane, a może – bo ja wiem? – umyślnie napędzane krowy i gęsi, postanowiliśmy boisko jak najszybciej ogrodzić przynajmniej barierą z żerdzi. To nam jednak niewiele pomogło, bo gęsi i co-mniejsze krowy i tak przechodziły pod barierą. Czas był, aby pomyśleć o założeniu Klubu i zarejestrowaniu graczy, tym bardziej że nadeszła już jesień, a na przyszły rok chcieliśmy rozgrywać mistrzostwa. A że sympatyków mieliśmy już sporo, zwołaliśmy na dzień 27 listopada 1932 r. pierwsze walne zebranie sportowe, na które łącznie z nami przybyły 62 osoby. Na tym-to zebraniu wybrany został pierwszy zarząd Klubu w osobach:

Alojzy Gabesam – prezes honorowy, Józef Danek – prezes, Adam Kapko – wiceprezes, Ludwik Nowotny – kierownik Sekcji, Józef Mateja – sekretarz, Franciszek Sworzeniowski – zastępca sekretarza, Alojzy Radzicki – skarbnik, Jan Zajas administrator. oraz Marcin Krzyworzycki, Michał Szczygieł, Tadeusz Kozłowski, Jan Bauer, Franciszek Wykdal, Jakyb Klouda, Wilhelm Tomala, Rudolf Iwanek, Wacław Holy, Franciszek Kucharski, Wojciech Opitek, Tomasz Bebak, Jan Lelito, Karol Lachendro i Józef Szymutko jako członkowie zarządu. Do zebranbia tego przywiązywał również wielką wagę „Fablok”, delegując na nie swego przedstawiciela, ob. Józefa Gawędę, Protokół z tego zebrania, oznaczony w księdze protokołów cyfrą 1, podpisali jako założyciele: Nowotny, Iwanek, Sworzeniowski i Tomala.

Na tym kończy się pierwszy rozdział historii K.S. „Chełmek”.

 

Hej! Artykuł był ciekawy? Polub go na FB - przyda się :)

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*